czwartek, 29 października 2015

Zuzia i feminizm

Należy wrócić do podstaw, a mianowicie- do definicji.

Używamy słów, których nie znamy. Nie znamy ich znaczenia. Wyrzucamy z siebie bezwiednie jakiś zbitek słów wiedząc, że i tak nas nikt nie poprawi, albo z grzeczności, albo z własnej niewiedzy. Nawet się nie zastanawiamy, czy mówimy poprawnie. Zero refleksji.

Każdy chce zrobić wrażenie, być elokwentnym. Nie każdy jednak może.

Feministka. Słowo powszechnie używane. Powinien znać je każdy. No właśnie, powinien.

Ostatnio pewna kobieta, nazwijmy ją - Zuzia- popełniła błąd. Postanowiła coś powiedzieć. Jak postanowiła, tak  zrobiła. I powiedziała:

"Jestem feministką. Przepraszam panów tu siedzących, ale muszę to powiedzieć. Panowie wymagają ciągłego chwalenia. Bez nieustannego poklepywania po ramieniu czują, że nikt ich nie docenia. Trzeba im mówić: Świetnie, że to zrobiłeś, ja bym na to nie wpadła. Kobiety robią swoje. Panów trzeba chwalić. Przepraszam za te feministyczne stwierdzenia, ale taka jest prawda".

Zuzia się myli. Zuzia jest niedouczona.

To nie są feministyczne stwierdzenia. To jest seksistowskie. Z feminizmem nie ma to nic wspólnego. Zuzia pewnie by o tym wiedziała, gdyby cokolwiek przeczytała na temat feministek, bogatej historii feminizmu. Poznałaby rodzaje feminizmu, postulaty działaczek. Nie bazowałaby na utartych schematach. Nie powielałaby ich. A przynajmniej nie używałaby pojęć, o których nic nie wie.

Zuzia już się nie zmieni. 

A wszystkich innych.... zapraszam, przy okazji poruszonego wyżej feminizmu, na film:

Pozdrawiam, 
ms

poniedziałek, 28 września 2015

powrót do przeszłości WSTĘP

Jeśli jesteś dziewczyną, która w dzieciństwie zaczytana była w "Ani z Zielonego Wzgórza" i innych sentymentalnych książkach, to prawdopodobnie pisałaś pamiętnik.

Jeśli Twoje podejście wyglądało tak jak u większości piszących w tym okresie życia, to pamiętnik zaczynałaś pisać wiele razy...kończyłaś i zaczynałaś pisać, gdy tylko przeczytałaś wpis, który po jakimś czasie przestał Ci się podobać. 

Logiczne.

Ja tak robiłam, a ponieważ byłam bardzo krytycznie nastawiona do swojej twórczości, zużyłam wiele zeszytów.

Dzisiaj wróciłam do swojego poprzedniego bloga.

Gosia na włościach cz.1
Mieszkanie samemu ma swoje plusy. Ma także minusy- jak to w życiu. Od trzech dni mieszkam sama, oto moje obserwacje jakie poczyniłam, gdy rodzice wyjechali na wczasy.

Wizyty w sklepach spożywczych przerażają. Kupowanie tego, co KONIECZNE od tego, na co się ma ochotę czyni spustoszenie w portfelu.

Gotowanie i zmywanie po posiłkach stało się czystą przyjemnością. Jesz, co chcesz. Zmywasz kiedy chcesz. Gotujesz dla jednej osoby (mniej czasu na przygotowanie posiłków, mniej naczyń do umycia).

Słuchasz muzyki tak głośno, jak tylko chcesz.

Możesz mówić do siebie bez obawy, że troskliwa rodzina skieruje Cię na badania psychiatryczne.


Wychodzenie z domu trwa dwa razy dłużej. Trzeba sprawdzić, czy wszystko co ma być zamknięte- jest zamknięte, czy woda z kranu nie cieknie, czy żelazko wyłączone…

Mieszkanie samemu kształtuje postawy proekologiczne. Wiecie, ile człowiek jest w stanie wytworzyć śmieci? Dużo…Gdy inny członek rodziny regularnie wyrzuca śmieci, ta ilość nie rzuca się tak w oczy…

Mieszkam sama. Prawie całe dnie mnie nie ma w domu. Nie brudzę. Nie jestem w dwóch pokojach jednocześnie. Zazwyczaj korzystam z jednego, ciągle tego samego. To powiedzcie mi, czemu jest brudno? Kurz, kurz, wszędzie kurz. Nie będę ciągle latać ze szmatką. Teraz dochodzę do wniosku, że moje wymarzone mieszkanie z trzema pokojami to chyba nie jest dobry pomysł… Nie jestem leniwa, ale świat jest tak urządzony, że skoro jest skutek, to musi być przyczyna. Jest brudno, a być nie powinno. I gdzie tu logika?

czwartek, 24 września 2015

piękno rzeczy codziennych

Tak sobie oglądam zdjęcia znajomych z wakacji i się zastanawiam, czy trzeba pojechać aż na drugi koniec świata, żeby dostrzec urodę zwykłych rzeczy.

Cudowne donice na balkonie.
Kawa wypita w przydrożnej kawiarni smakuje lepiej niż gdziekolwiek indziej.
Ściana starego budynku jest urzekająca.
Schody drewniane to niezapomniany widok.

Ja wszystko rozumiem.  Na wakacjach jest inaczej. Na świat inaczej się patrzy. Lżej się oddycha.

Dobrze by jednak było, żeby po powrocie z wakacji widzieć dookoła nas niezwykłe rzeczy, niesamowitych ludzi, interesujące zjawiska. Dostrzec w czymś normalnym coś nienormalnego...i się zdziwić. 

Zdziwienie jest początkiem wiedzy. Arystoteles.

Pozdrawiam, 
ms

poniedziałek, 21 września 2015

wyjątkowość wyjątkowych

Historia pokazuje, że czas szybko płynie, ale ludzie nie zmieniają się tak, jakby nam się to wydawało.

Dwudziestolecie międzywojenne. Inne stroje, inna kultura, inny świat pod względem technologii, ten sam pod względem namiętności człowieka. Ten, kto myśli, że ucząc się historii naprawimy przyszłość, cóż, myli się. Historia jasno stwierdza, że będąc podobni do naszych przodków, dokonujemy podobnych błędów, używamy tych samych argumentów i trafiamy na mur niezrozumienia...tak jak oni.

Za życia Ireny Krzywickiej powstała pierwsza w Polsce Poradnia Świadomego Macierzyństwa. Zapobieganie ciąży i leczenie bezpłodności. Ataki tradycjonalistów i biskupów spowodowały, że jednostka nie funkcjonowała zbyt długo. Brzmi znajomo?

Nie jesteśmy wyjątkowi.
Nie odkrywamy niczego nowego.

Czy znajdziemy odpowiedzi na trapiące nas pytania z naszym ograniczeniem, brakiem empatii i otwartości na argumenty (fakty, nie opinie) innych?

Czy postęp technologiczny jest usprawiedliwieniem dla zastoju myśli?

Co myślisz?

Pozdrawiam,
ms


sobota, 19 września 2015

źródło inspiracji

W nawiązaniu do poprzedniego postu...

Jak znaleźć pracę, którą będziesz wykonywał/a z radością?
Zobacz wystąpienie Scott`a Dinsmore podczas konferencji TED. Kliknij tutaj


Konferencje TED po prostu trzeba oglądać. Ciekawe osoby, różnorodna tematyka- nauka, psychologia, socjologia, kultura. Krótko (maksymalnie 18 minut), zwięźle i na temat. Wiedza przekazana od praktyków, przedstawiona w interesujący sposób. 

No, chyba że wolisz zobaczyć kolejny odcinek serialu ;)

Pozdrawiam, 
ms

zakupowy dylemat

Posiadanie wyższego wykształcenia nie sprawi, że będziemy mieć satysfakcjonujące życie zawodowe.

Dyplom magistra nie świadczy o tym, że  należymy do elity intelektualnej. 

Przed wojną poziom nauczania był taki, iż samo ukończenie liceum było wielkim prestiżem. Osoby z wyższym wykształceniem tworzyły tkankę społeczeństwa, w której powstały nowe idee. Dyskusja o społeczeństwie, państwie, wartościach i zasadach nigdy nie milkła. Uczestniczenie w kulturze było codziennością. Debatowano o literaturze, malarstwie, teatrze. Wstydem było nie znać dzieł klasyków. Dziś tego już nie ma.

Dzisiaj można przyznać się, iż nie czyta się gazet i nikogo to nie wzrusza. 
Można też publicznie stwierdzić, że w gazecie przegląda się tylko zdjęcia. Przecież to normalne. Przecież istotą gazety są zdjęcia, a nie tekst. Wiadomo.

Świat się zmienia, ale chyba czegoś mu brakuje. 

Niektórzy maturzyści idą na studia, bo nie wiedzą co chcą robić w życiu. Są niedojrzali i małosamodzielni. Po 5 latach uważają, żę wszystko im się należy. Przecież skończyli studia. 
Dziś to jednak nic nie znaczy. Za ich dyplomami nic nie stoi, a oni sami pozostają jakby w zawieszeniu. 

Biorą udział w wyścigu, mają buty do biegania, przekroczyli już start, ale nie wiedzą gdzie jest meta. Bez wiedzy, gdzie chcą dobiec, wszystkie środki zużywają na bieg. Bez celu i pomysłu mogą nigdy nie skończyć wyścigu. Potem już tylko żal do losu i wyciąganie rąk do państwa. Kupili strój do biegania, a do mety nie dobiegli. To na pewno nie ich wina. Jakieś czynniki z zewnątrz musiały temu zapobiec. Oni byli świetnie przygotowani....

Taka sytuacja. 
Fachowiec po szkole zawodowej otwiera swoją firmę i prężnie ją buduje. Rozwija się, uczęszcza na szkolenia, zdobywa wiedzę i potrzebne umiejętności, podczas gdy absolwent kierunku humanistycznego odbywa kolejny staż z urzędu pracy i nie potrafi przeczytać jednego artykułu, który, o zgrozo, jest długi na 3 strony, bez obrazków.

Nie każdy musi mieć dyplom. Nie każdy musi czytać gazetę. Nie każdy ukończy bieg.
A Ty? Kupiłeś już buty?

Pozdrawiam,
ms

piątek, 28 sierpnia 2015

pytanie...

Co może więcej kobieta poza słowem "proszę", zapytała pewna kobieta, która jest premierem jednego z większych krajów w Europie w XXI wieku. 

I sama nie wiem, jak się do tego ustosunkować. Żartem? Na serio? Ironicznie wdeptać w ziemię?

Jeszcze nie wiem....i może nigdy nie będę wiedzieć, wszak...jestem tylko kobietą i moje możliwości są ograniczone ;)

Pozdrawiam, 
ms

wtorek, 25 sierpnia 2015

to jedno spotkanie...

....może odmienić Twoje życie. 


Jestem po lekturze książki  "Kobiety dyktatorów" Diane Ducret. Polecam!! Interesująca pozycja.

Książka przedstawia, jaki wpływ na dyktatorów miały kobiety. Historie opisane na  tych stronach pokazują,  że spotkanie jednej, tylko jednej osoby, przesądza czasami o przyszłości całych narodów.

Gdyby Mussolini nie spotkał Angeliki na spotkaniu robotników włoskich w Szwajcarii, moglibyśmy nie czytać dzisiaj o Duce. Ba, mógłby on w ogóle nie zaistnieć na kartach historii. 

Pojedyncze zdanie, nieśmiały uśmiech, krótka rozmowa może zmienić życie każdego z nas.
Bądźcie czujni ;)

Pozdrawiam, 
ms

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

projekt: wakacje 2016

Teraz, gdy lato chyli się końcowi, trzeba zastanowić się nad przyszłorocznymi wakacjami. Warto zrobić to już dziś, by nie stresować się w miarę zbliżania się terminu następnego urlopu.

I nie wolno się tutaj ograniczać. Jest tyle możliwości, cały świat do zobaczenia. Lato 2016 jest jeszcze odległe, więc spokojnie można uzbierać środki na wymarzone wakacje, bez zaciskania pasa od kwietnia, czy brania jakichś pożyczek, co jest wręcz niedopuszczalne.

W sieci jest pełno blogów podróżniczych, z których można czerpać.  Dowiemy się, gdzie kupić tańszy bilet, czego unikać, jak najlepiej się przemieszczać w danym regionie, co warto zobaczyć, który hostel/hotel jest polecany. Tak przygotowani, możemy zaplanować każdy dzień wyjazdu, oszacować kwotę jakiej potrzebujemy i miesięcznie odkładać potrzebne nam na ten cel środki. Do czego oczywiście zachęcam.

Z biurem podróży czy bez? Sprawa dyskusyjna. Moim zdaniem wycieczki zorganizowane są dobre, ale wyjazdy na własną rękę są lepsze. Można więcej zobaczyć, zatopić się w danym miejscu bez oglądania się na innych. Z biurem jest prościej- wszystko jest już załatwione, ale czy w życiu chodzi o to, żeby było prościej, czy żeby było ciekawiej? ;)

Moje wakacje 2016 upłyną pod znakiem włoskich klimatów. Bolonia wita. Świetne miejsce wypadowe do Toskanii. Kurs gotowania włoskich przysmaków. 
A Twoje?

Pozdrawiam, 
ms

sobota, 22 sierpnia 2015

Kolejne mądre zdanie...

...w reklamie pewnego banku.

Każdy pomysł na życie jest dobry.... a najlepszy jest Twój.

Bo to Twoje życie i sam przed sobą odpowiadasz za jego jakość. To co robisz, czym się zajmujesz to tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Na nikogo nie możesz zrzucić winy ani odpowiedzialności za podjęte (lub nie) działania.

Często pytamy o zdanie innych- swoich bliskich, członków rodziny. Szukamy w ich radach złotego środka. Tego jednego argumentu, zdania, które  przeważy i ostatecznie pozwoli podjąć nam decyzję. Szukamy podpory, muru, o który możemy się oprzeć, kogoś, z kim dźwigniemy ciężar wyboru.

Pytać zawsze można, rozmawiać trzeba. W rozmowach możemy odnaleźć prawdziwe bogactwo nowych pomysłów, cudownych idei. Jednak trzeba mieć świadomość, że odpowiedź rozmówcy jest zawsze jego opinią, na którą składają się jego własne doświadczenia, historie go otaczające, to co on usłyszał, to co on przeżył. Jego życie nie jest takie samo jak Twoje, więc jego opinii nie można wprost przełożyć na grunt Twojej opowieści. Jego opinia odzwierciedla jego stosunek do życia. 
A każdy ma przecież inny. 

Dlatego każdy pomysł na życie jest dobry, a najlepszy jest Twój. Twój pomysł na to, jak przeżyć własne życie. Pod koniec swych dni, gdy spojrzysz wstecz, zobaczysz to, na co się zdecydowałeś. O dobrych radach nikt nie będzie pamiętał. Efekty same przemówią.

Żyj w zgodzie sam ze sobą. Strach nas wstrzymuje i szuka potwierdzenia u innych. Nie bójmy się :)
Ostatecznie chyba lepiej zrobić i żałować, niż załować, że się czegoś nie zrobiło, prawda? ;)

Pozdrawiam, 
ms

środa, 12 sierpnia 2015

cudze chwalicie...

W naszym kraju czasami chwalić się nie wypada. Spotkasz na ulicy znajomego, a na pytanie "Co słychać?" usłyszysz same smutne historie- źle remont przeprowadzony, za długa kolejka do lekarza, kłopoty w pracy. Szybko dzielimy się ludźmi zły wibracjami, o dobrych jakby zapominając. 

Dzisiaj, idąc na przekór tym trendom, będziemy się chwalić. Będziemy zachwalać polską markę, jaką jest FM GROUP. Jak znajdziemy na stronie internetowej perfumy.fm:

FM GROUP Polska jest firmą z branży FMCG, działającą w sektorze marketingu wielopoziomowego. Została założona w 2004 r. we Wrocławiu przez Artura Trawińskiego. Już trzy lata później, w związku z dynamicznym rozwojem na rynkach zagranicznych, powstała spółka FM GROUP World.

Firma przekształciła się z jednego salonu z perfumami do firmy o międzynarodowym zasięgu z kilkudziesięcioma oddziałami na całym świecie dostarczając produkty najwyższej jakości. Wśród nich znajdziemy nie tylko perfumy, ale również środki czystości, kosmetyki pielęgnacyjne i make up, kawy funkcjonalne i aromatyzowane, herbaty. Oferta cały czas jest poszerzana, by zaspokoić oczekiwania Klientów i współpracowników firmy.

Produktów firmy nie znajdziemy w drogeriach, czy galeriach. Model dystrybucji jest tutaj odmienny. Można zakupić produkt u partnera biznesowego firmy lub bezpośrednio od producenta towar jest nam dostarczany za pośrednictwem firmy kurierskiej. W związku z brakiem pośredników, drogiej reklamy, konieczności utrzymywania sklepów, personelu obsługującego te sklepy, firma może zainwestować te zaoszczędzone środki w dobry produkt oraz wynagrodzić swoich partnerów biznesowych. W związku z w/w zależnościami, ten dobry produkt trafia do naszych domów w bardzo korzystnej cenie. 

FM GROUP w ciągu tych 10 lat otrzymało dużo nagród- nie tylko od Klientów, ale także od środowisk branżowych, m.in.:

  • Gazele Biznesu 2010 dla FM GROUP Polska i FM GROUP World oraz Gazela Biznesu 2011 dla FM GROUP World,
  • Godło Art of Packaging 2010 dla kolekcji Spa Senses - dla najlepszego opakowania w kategorii Zdrowia i urody,
  • Qltowy Kosmetyk 2011 dla cukrowego peelingu do ust,
  • Diament Forbesa dla FM GROUP Polska,Superprodukt 2012 Czytelniczek „Świata Kobiety” dla serum do twarzy ß-Glucan Active,
  • Srebrny Laur Konsumenta 2014 dla marki Aurile w kategorii kaw funkcjonalnych,
  • Kosmetyk roku 2013 magazynu „E-Makijaż” dla kreatora brwi i rzęs,
  • Qltowy Kosmetyk 2014 dla pudru mozaikowego i bazy Wise Green z Kolekcji CC Colour & Care,
  • National Champion 2014 dla FM GROUP World w konkursie European Business Awards 2014/2015,
  • Skrzydła Biznesu 2014 dla FM GROUP Polska,
  • InStyle Best Beauty Buys dla pudru bambusowego,
  • Certyfikat Wiarygodności Biznesowej dla FM GROUP World.
  • Kosmetyk Roku 2015 magazynu „E-makijaż” dla palety cieni TT FM Collection
  • Srebrny Laur Konsumenta 2015 dla marki Aurile w kategorii kaw funkcjonalnych

Warto znać polskie marki. Cieszmy się ich sukcesem i bądźmy jego częścią. Do czego, oczywiście zachęcam :)

Pozdrawiam, 
ms

wtorek, 21 lipca 2015

Jak robić MLM? Czyli MLM-owca 10 zasad, wg MS ;)

O etacie wiemy wszyscy, wiemy wszystko. Słyszymy o nim od dziecka. Wiemy jakimi zasadami się rządzi. Co można. Czego nie można. Podstawy każdy ma opanowany, a jeśli nie, to dobra dusza go poinstruuje.


Z marketingiem sieciowym jest gorzej. Ktoś coś słyszał, ktoś na tym stracił podobno dużo pieniędzy. To sekta. To piramida. Chcesz być w piramidzie? Moja koleżanka sprzedawała kosmetyki. Na waciki tylko wystarczyło. Chcesz się w to bawić? wiele jest przekłamań w tych opowieściach, wiele nadużyć. Wszyscy, którzy w ten sposób się wypowiadają albo biznesu MLM nigdy nie robili, albo robili to nieumiejętnie, więc zbyt wiele dobrego i obiektywnego nie powiedzą. 



Tak jak w tradycyjnym biznesie- trzeba się na tym znać. Trzeba opanować pewną wiedzą, zdobyć pewne umiejętności. Nic więcej. Otworzysz sklep z butami i zapomnisz zamówić towar. Przyjdą klienci? Będzie obrót? Nie. A jeśli nawet zamówisz, ale nie wyłożysz na półki. Będzie zysk? Nie!


Wszystko, moi drodzy, wszystko trzeba robić z głową. Tak to niestety w życiu jest. Bez świadomego i właściwego działania wiele się nie zyska, a można dużo stracić.



Trzeba sobie jednak na początku zadać pytanie. Czego tak naprawdę chcę od życia? Jak ono ma wyglądać? Co jest dla mnie ważne? Czy chcę coś zmienić?


Gdy chcemy coś zmienić, nie  pozostaje nic innego, jak...zacząć. Nie jutro, nie za tydzień.
Kiedy chcesz zacząć budowę nowego życia? Teraz, gdy masz na to siłę, czy za lat 50, gdy już ciężko będzie z łóżka wstawać?


MLM daje nam okazję na zmianę.. Czy z niej skorzystamy, zależy tylko od nas.






Pozdrawiam, 
m.


ps. Tym wstępem rozpoczynamy pogłębianie wiedzy o MLM.

środa, 24 czerwca 2015

głos z przyszłości

Jesteście fanami Star Treka? 
Ja tak :)

W jednym z odcinków serialu była taka scena z kapitanem Kirkiem a kimś z przeszłości. Gość z odległych czasów, będący pod wrażeniem technologii, którą był otoczony na statku, pyta kapitana o koszt jej wytworzenia. Dodaje również, że pewnie ich rządu nie będzie stać na taką inwestycję. Nie przytoczę konkretnie odpowiedzi kapitana, ale sens pozostaje ten sam:

Człowiek dojrzał, rozwinął się, zmienił swoje podejście do świata. Dobra materialne, ilość pieniędzy nie stanowi już o sukcesie. To, jacy jesteśmy, jakie mamy zasady, jakie wartości niesiemy z sobą przez świat, jest kluczowe. Rozwój, nieustanne poprawianie swojego bytu nie poprzez gromadzenie rzeczy, ale dzięki pogłębianiu relacji, zdobywanie wiedzy i nowych umiejętności. Technologia pojawia się naturalnie jako konsekwencja działań człowieka, który nie jest nastawiony na zysk, a postęp.

To właśnie cenię w Star Treku. Ta wiara, że człowiek może i chce się zmienić. Nie dąży do destrukcji, tylko chce być lepszy każdego dnia. Ta nadzieja, że nie zniszczymy świata, który nas otacza. Wszak docierają do nas informacje, że zasoby wody na Ziemi kurczą się w szybkim tempie, że kilkudziesięciu gatunkom zwierząt grozi wyginięcie w związku ze zmianami klimatu, karczowaniem lasów, urbanizacją, przeludnieniem.

Ziemia niedługo nie będzie w stanie zaspokajać naszych potrzeb. To się dzieje naprawdę. 

 Czy dojrzejemy do świata z serialu? Czy sprostamy roli świadomego mieszkańca Ziemi?

Czas pokaże.

A póki co, jeśli chcecie obejrzeć jakiś serial, to polecam Star Treka bądź inny z gatunku science fiction. Dobre produkcje tego typu pokazują, jak człowiek postrzega siebie dzisiaj, co myśli o przyszłości- pokazane są jego nadzieje, lęki. Odnajdziecie w nich różne filozofie i związki przyczynowo-skutkowe.

Science fiction nie jest zwykłą rozrywką. To wgląd w człowieka, jego potrzeby i aspiracje.

Pozdrawiam,
mss

niedziela, 21 czerwca 2015

na początku było szkło...

Dzień wolny od pracy. 
Słońce świeci. 
Same kolorowe myśli.

Idę ulicą i widzę, jak kobieta parkuje, wysiada z samochodu i podąża w tym samym kierunku, co ja.
Przechodzę obok jej auta i dostrzegam mym bystrym spojrzeniem, że ma uchyloną szybę. Dzień był może i słoneczny, ale złowrogie chmury czaiły się na horyzoncie. W taki dzień lepiej mieć okna pozamykane. 
Długo biłam się z myślami- powiedzieć, czy nie? Zwrócić uwagę, czy nie? Może zrobiła to celowo i będzie urażona? Po chwili jednak dzielnie postanowiłam, że podejdę do niej i wszystko jej powiem. Co z tym zrobi, jej sprawa. Nikt nie chciałby mieć zalanego samochodu przez chwilę nieuwagi. Ja na pewno nie! Empatia XXI wieku.

Gdy już się z nią zrównałam zobaczyłam, że rozmawia przez telefon. Szybko doszłam do wniosku, że samochód jest ważniejszy od jednej z tych rozmów, których się odbywa w ciągu dnia wiele, czyli o niczym.
Akcja potoczyła się błyskawicznie.
Grzecznie przepraszam. Nie zwraca na mnie uwagi. Przepraszam drugi raz. Uśmiecham się promiennie. Wreszcie mnie zauważyła. Pewnie domyśliła się, że nie dam za wygraną. Swoim palcem wskazała telefon i posłała mi spojrzenie złowrogie. Jej wzrok wyrażał niechęć, oburzenie i całkowity brak zaciekawienia moja osobą. Jak ja mogę przeszkadzać jej w rozmowie? Nie do pomyślenia!!

Poszłam dalej swoją drogą. 
Nie można nikogo zaczepiać na ulicy, żeby coś powiedzieć, o coś zapytać. Można tylko w przelocie przekazać ulotkę, która za kilka sekund trafi do kosza, albo, o zgrozo, na chodnik. Jeśli podchodzisz do kogoś obcego to tylko po to, żeby ukraść mu kilka chwil, których on już nie odzyska. Żeby poprosić o coś, czego on nie ma, albo nie chce dać. Żeby pozbawić go czegoś nie dając nic w zamian. Nikt nie lubi złodziei.

Tego dnia jednak nie padało. 



Pozdrawiam, 
ms

środa, 6 maja 2015

to co naturalne

Coca-cola. Do obiadu, do drinka, do kolacji. Do kina, do baru, na kręgle. Rano i wieczorem.

Producenci napoju zalewają nas niezliczonymi reklamami przekonywując, jakie to życie jest piękne, gdy pijemy colę w towarzystwie...i w samotności. Możemy ją pić zawsze. Na dodatek, bezpiecznie, gdyż.....nie ma kalorii. Zero kalorii. 0!

Ostatnio zatrzymałam się na tych słowach odrobinę dłużej. Jak jakiekolwiek pożywienie, które spożywamy, może nie mieć kalorii. Przecież "pożywienie", jak sama nazwa wskazuje, ma pożywiać-odżywiać nasz organizm, dawać mu energię i substancje odżywcze niezbędne do prawidłowego  jego funkcjonowania.

W tym kontekście, używanie słowa "pożywienie" nagle straciło sens. Nie spożywa się już pokarmu, w celu, w jakim został on stworzony. Ma być smacznie, fajnie, towarzysko, niekoniecznie zdrowo.
Słowo "kaloria" również zostało wypaczone. Za Wikipedią można powtórzyć:

Określenie ilości kalorii w produktach żywnościowych wyraża ilość energii, którą przeciętnie przyswaja ludzki organizm przy spożyciu takiego produktu. Taka żywnościowa energia jest później wykorzystywana do podtrzymania funkcji życiowych i aktywności.

Wszystko co spożywamy, powinno mieć kalorie. To naturalne. Tak ten świat jest urządzony. Człowiek musi dostarczać swojemu ciału kalorie, żeby mogło funkcjonować.

Radość wypicia Coca-coli bez obaw o nadmiar kalorii jest przez wielu poszukiwana, ale w ten czy w inny sposób natura odbierze sobie to, co jej.

Nie zapominajmy, że napoje są niezdrowe. Konsekwencje wypicia tego, czy zjedzenia tamtego może nie będą odczuwalne teraz, ale kiedyś na pewno nadejdą.


Smacznego,
ms

wtorek, 28 kwietnia 2015

historia pewnej pary

Kupiłam samochód. Wreszcie nadszedł ten dzień, a dokładnie był to 8 marca Cóż innego można robić w Dniu Kobiet ;)

Minęło od tego dnia już kilka tygodni. Mieliśmy lepsze i gorsze chwile. Trochę razem śląskich dróg pokonaliśmy. Potrafimy siebie zaskoczyć. Na początku podchodziliśmy do siebie z rezerwą. On nie wiedział czego może się spodziewać, ja wiedziałam niewiele. Uczyliśmy się siebie nawzajem. 

Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie jest źle. W zasadzie trudno byłoby żyć oddzielnie. Szanujemy siebie wzajemnie. Mamy wspólne zainteresowania. Lubimy podobny rodzaj muzyki. Słuchamy tego samego radia. Nie lubimy gołębi i różnych dziwnych rzeczy, które z nich wychodzą. Cieszy nas słoneczna pogoda. Uważamy, że profilaktyka jest najważniejsza i nie zaniedbujemy badań kontrolnych. Czasami kupimy sobie coś nowego, ale bez ekstrawagancji. Staramy się być uprzejmi w naszych codziennych podróżach.

A przede wszystkim- żyjemy i dajemy żyć innym.




Pozdrawiam wszystkich kierowców,
ms

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

smartfon nie jest taki zły

Jeśli pracujecie nad zmianą swoich nawyków, skutecznym wprowadzeniem nowych w życie, a do tego jeszcze macie telefon na androidzie, to mam coś dla Was. Aplikacja coach.me. Ponoć jest również strona internetowa, ale nigdy z niej nie korzystałam.

Program ten pozwala nie tylko monitorować wdrażanie naszych nowych zwyczajów każdego dnia, ale również, co wg mnie jest najlepsze w tej aplikacji, poznać inne osoby z całego świata, które również walczą ze sobą  i przeżywają pewnie to samo co Wy na swojej drodze do perfekcji ;)

Czasami chcemy coś zmienić. Dzielimy się tym z najbliższymi i nie znajdujemy u nich oparcia. Na pomoc przychodzi nam wtedy technologia. Aplikacja, pewnie jedna z wielu podobnych, łączy ludzi z całego globu i pokazuje, że tak naprawdę mimo dzielącej nas odległości, języka, religii, koloru skóry, jesteśmy do siebie bardzo podobni. Łączą nas te same troski, zmartwienia. Jednoczy również ciekawość do świata.
Pamiętajmy o tym i szukajmy ludzi podobnych do siebie. Na całym świecie. I razem zmieniajmy otoczenie i nas samych.

Pozdrawiam, 
ms


piątek, 17 kwietnia 2015

Ciągle gonimy.....

.... a dogonić nie możemy.

W kwietniowym wydaniu magazynu Forbes pojawił się ciekawy blok artykułów skupionych wokół tematu smart city. Jakie udogodnienia wprowadzić, żeby przestrzeń miejska była przyjazna dla mieszkańców? Jak organizować infrastrukturę miejską dostosowaną do ich potrzeb? Co zrobić, żeby żyło nam się lepiej w naszych miastach i w jakim kierunku powinny iść zmiany? 

Wśród tych interesujących artykułów, jeden wyjątkowo wzbudził moje zainteresowanie. 
O bibliotekach. Biblioteki te, przestają być okurzonymi molochami, do których przychodzą tylko uczniowie z wycieczkami, gdy trzeba coś z nimi zrobić w trakcie trwania różnego rodzaju egzaminów w szkole. Stają się częścią przestrzeni publicznej, w której tętni życie kulturalne miasta. Odbywają się tam odczyty, prelekcje, spotkania z autorami, wykłady na ciekawe tematy. Energetyczne miejsce.

W wielu polskich bibliotekach już to się dzieje, ale nie jest to jakiś widoczny trend. 
No i miejsce....Otoczenie również jest ważne. Nasze typowe czytelnie, zgodnie z treścią artykułu, niedługo przestaną istnieć, a ich miejsce zajmą sale bardziej przyjazne i ergonomiczne. Coś pięknego. 

Pozostaje tylko pytanie, jak długo będziemy musieli na to czekać w kraju, w którym ludzie czytają mało, nie biorą udziału w życiu kulturalnym miasta, a Państwo niewielką, jeśli porównać np. do krajów skandynawskich, wagę przykłada do pobudzania czytelnictwa i wzrostu aktywności wśród swoich obywateli.

Gonimy dalej...

Pozdrawiam, 
ms

czwartek, 26 marca 2015

kurs na jutro

Dzieje się. Świat się rozwija, człowiek tworzy nowe technologie. Siła twórcza drzemiąca w człowieku budzi się.

W Polsce jakoś tego ogromu energii nie widać. Zbyt pochłonięci sprawami dnia codziennego, nie działamy z myślą o jutrze. Nie kreujemy, my się dostosowujemy. Wprowadzamy tylko drobne korekty zamiast świadomie wybrać lepszy kurs- na innowacyjność, na zmianę, na poprawę życia człowieka- i fizyczną, i intelektualną. Lepsza jakość powietrza, lepsze sprzęty dnia codziennego, czysta energia, nowe idee. Tymczasem my nie produkujemy, tylko konsumujemy.  Bardziej nas interesuje zysk, polityka, kto ile na tym zyska niż korzyść ogółu. Otacza nas miałkość, bierność, brak chęci do działania, mierność, apatia, sprawcze otępienie.

A w życiu chodzi też o to, żeby jednak coś zmieniać. Poprawiać rzeczy gorsze, udoskonalać rzeczy dobre. Wprawiać otoczenie w ruch. Twórczy niepokój ;)

Gdzieś daleko studenci stworzyli kamizelkę dla osób niewidomych, która jest w stanie zastąpić charakterystyczną białą laskę. Z różnymi czujnikami i dziwnymi pomysłami.
Artykuł o tym znajdziecie tutaj. Można? Można!
Powolutku, małymi krokami, byle do przodu. Społeczeństwo się ubogaca, rośnie na bazie właśnie takich działań.

Za jałowizną tylko beznadzieja. Patrzmy dalej. 

Pozdrawiam, 
ms

wtorek, 17 marca 2015

kto kliknie więcej?

Od jakiegoś czasu obserwuję zachowanie znajomych na FB- co udostępniają, co lubią, jak komentują. Poczyniony monitoring utwierdza mnie w przekonaniu, iż do Facebook`a trzeba podchodzić z dystansem.

Zaskakująca duża liczba osób regularnie upublicznia cytaty znanych i nieznanych, jakieś motywujące sentencje, filmy zachęcające do podjęcia działania. Świetnie! Motywacja jest bardzo ważna. Ale same tego typu zachęty nie wystarczą. Za pięknie brzmiącymi słowami powinno iść działanie!! Jakiś ruch. Jakikolwiek. Wciśnięcie guzika "Lubię to" pod kolejnym obrazkiem nie zmieni Twojego życia, jeśli nie zamienisz słowa w czyn!
 
I taka potworna niemoc mnie ogarnia. Wszyscy po kolei udostępniają, ale nic się nie zmienia. To po co to wszystko? Żeby lepiej się poczuć? Żeby pokazać, jaki to jestem wspaniały, mądry, świadomy? Przecież nikogo tak naprawdę to nie obchodzi. Możecie wszyscy przestać się trudzić. 

Zmiana nie jest łatwa. Pokonywanie własnych ograniczeń jest piekielnie trudne. Sama dobrze to wiem. Tydzień temu usiadłam za kierownicą swojego pierwszego samochodu i pamiętam, jaki paraliżował nie strach. Obezwładniał mnie. No, ale wtedy już nie miałam wyjścia- musiałam ruszyć i regularnie jeździć. I następnego dnia znowu się bałam, pojawiły się wątpliwości, ale przekręciłam kluczyk w stacyjce i jakoś poszło.

Zmiana nie jest łatwa. Motywacja jest potrzebna.Bezmyślne klikanie nie pomoże, gdy nie będzie planu i rozsądnego, przemyślanego działania. 

Pozdrawiam, 
ms

niedziela, 15 marca 2015

trochę o studentach, a trochę nie

Studenci i rynek pracy. Nikt ich nie chce zatrudniać, bo nie mają doświadczenia. Nie mają doświadczenia, bo są młodzi i jeszcze go nie zdobyli. W przypadku rynku pracy sytuacja wydaje się prosta do rozwiązania. Studenci powinni być aktywni w trakcie studiów. Udzielać się w organizacjach pozarządowych, lokalnym środowisku, jakiś staż może. I nie mówię tu o obowiązkowej praktyce pod koniec studiów.

Mówię o regularnie podejmowanej działalności, która nie tylko przygotuje studentów do pracy zawodowej, ale także może pomoże im znaleźć ulubione zajęcie. Da szansę poznania rynku i zobaczenia, co tak naprawdę w duszy im gra. Studia to przecież nie poczekalnia, jak wielu się wydaje. To czas, kiedy rozwijamy się, poznajemy nowe idee, fascynujących ludzi. To inkubator pomysłów, wydarzeń,  źródło pięknych wspomnień. 

Tyle w teorii. 
Dzisiaj student kończy studia i myśli, że zawojuje świat. Ma wybujałe ego, wymaga wiele od pracodawcy podczas, gdy jego własne możliwości i umiejętności nie rokują na zdobycie wysokiej pensji i dodatkowych apanaży. Wróćmy jednak do kompetencji.
Obecnie, całe życie się uczymy. Nasze role, które pełnimy, zmieniają się szybciej niż nam się wydaje. Adaptujemy się do zmian, podejmujemy nowe wyzwania, zdobywamy doświadczenie. Normalny człowiek przygotowuje się do zmiany sytuacji, nowego miejsca pracy, nowych obowiązków. 

Każdy z nas musi udowodnić, że nadaje się do pracy. 
Gdy życie się zmienia, nie możemy stać w miejscu.

Pozdrawiam, 
ms

sobota, 14 marca 2015

człowiek człowiekowi wilkiem?

Taka sytuacja. Parking przed OBI. Starszy pan wychodzi ze sklepu. Przygotowując się do powrotu do domu, zagaduje mnie. Wiecie co sobie pomyślałam? Wiecie! Zrobiłam krok do tyłu i miałam oczy szeroko otwarte. Czujna, prawie gotowa do ucieczki. 

Po chwili jednak mądrość na mnie spłynęła. Czemu tak chłodno z nim rozmawiam? Czemu doszukuję się jakichś złych intencji z jego strony? Zrobiłam krok do przodu. Pan dalej mocował się z suwakiem kurtki. W pewnym momencie zaczął po prostu opowiadać mi swoją historię. Bez narzucania się. Bez hałasu. 

Jego żona  zmarła dwa miesiące temu. Mieszka sam, nie ma dzieci, bo jakoś się nie złożyło. Obecnie planuje wyobrać się na zajęcia klubu seniora, żeby poznać nowych ludzi. Jego przyjaciele odradzają mu zamieszkanie z kobietą, bo nie jest pewne, czy go nie wykorzysta. 

Człowiek samotny. Kupił w OBI dywanik łazienkowy. Doradził, bym nie czekała z wyborem partnera, bo mądrzejsze konkurentki podbiorą mi co lepszych kandydatów. Mam mieć trójkę dzieci. Lepiej mieć dzieci. Wie to z doświadczenia. Życzył powodzenia i miłego dnia. Oddalił się niespiesznie.

Nie okradł, nie zgwałcił, nie naciągnął. 
Dialog codzienny jest trudny w dzisiejszych czasach. Wolimy się ekscytować jakimś filmem niskich lotów niż porozmawiać z drugim człowiekiem.
Kilka słów, które wypełnią pustkę oczekiwania. Oczekiwania na drugiego człowieka.
Porozmawiać. Posłuchać.
Homo homini lupus?

Pozdrawiam, 
ms

wtorek, 17 lutego 2015

o krowie

Każdy z nas ma do dyspozycji dobę. Dla każdego doba ta wygląda inaczej. Ktoś długo śpi. Inny przepija połowę dnia, by następnego kolejne kilka godzin trzeźwieć. Ktoś realizuje swoje cele. Inny idzie przez życie bez planu i refleksji. Ktoś chce zrobić bardzo dużo w ciągu tych 24 godzin, jego sąsiadowi wystarczy natomiast odpoczynek po pracy i ulubiony serial w TV. 
Ile osób, tyle obrazów naszych dni.

Źle się patrzy na takie filmy, i wtedy kiedy człowiek przesypia swoje życie, ale również, gdy chce zrobić wszystko, ostatecznie nie robiąc nic. W pierwszym przypadku mamy brak chęci, w drugim- złą organizację lub złe oszacowanie naszych możliwości.

Osoba, która ma pracę/biznes, dużo zajęć dodatkowych i ciągle ich sobie jeszcze dodaje, bo przecież trzeba czerpać ze świata pełnymi garściami, może w pewnym momencie popaść we frustrację. Wszystko zaczyna, nic nie kończy, niczego nie udaje jej się osiągnąć. Takie gwiazdy szybko spadają na ziemię i już nigdy nie wznoszą się ku niebu.  Może szukają winnych. Może obniżają własną samoocenę. 
A wystarczyło wcześniej przeanalizować swoją sytuację. Czy kolejne zadanie jest dla mnie w tym momencie istotne? Czy doprowadzi mnie do zrealizowania wcześniej założonych celów? Czy znajdę czas dla siebie? 

Łapanie kilku srok za ogon nigdy dobrze się nie skończyło. Trzeba znać nasze możliwości i być świadomym tego, co chcemy osiągnąć. 

Krowa, która dużo muczy, mało mleka daje.

Pozdrawiam,
ms




piątek, 23 stycznia 2015

weź pigułkę, weź pigułkę

Wstaję rano, włączam radio i od rana słucham takich cudownych rad:

  • Twoje dziecko nie chce jeść, wybrzydza? Znamy sposób- daj mu tabletkę. 100% naturalna!!
  • Nie tolerujesz laktozy i cierpisz, bo nie możesz wypić Twojej ukochanej kawy z mlekiem? Rozwiązanie jest proste. Przed każdym posiłkiem zjedz tabletkę. Problem z głowy!!

Czy aby na pewno każdy problem można rozwiązać tabletką? 

Niewiarygodne, w którym kierunku to wszystko zmierza. Żyjemy w XXI wieku, gdzie człowiek, przynajmniej w teorii, ewoluował. Jesteśmy rozumnymi istotami, które jednak chyba gdzieś się pogubiły... 
Powyższych problemów tabletka nie rozwiązuje, tylko je ukrywa. Sami siebie okłamujemy łykając coraz więcej suplementów. Czarna rozpacz mnie ogarnia, gdy słyszę kolejną reklamę magnezu lub jakiejś magicznej mieszanki witamin. Brakuje Ci magnezu? Zdobądź się na jakikolwiek wysiłek, sprawdź, jakie produkty zawierają magnez i zrób sobie sałatkę!

Nie da się przez całe życie chodzić na skróty. Człowiek jest pomysłowy, chce sobie ułatwić życie, ale chyba nie o to w tym chodzi i nie tego rodzaju usprawnieniami powinniśmy sobie zaprzątać głowę!

Polska, jako jeden z nielicznych krajów lub jedyny w Europie (pewności nie mam), dopuszcza reklamę leków. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym stwierdzam, że rzeczywiście jest to co najmniej dziwne. Według tego, co słyszymy, co 10 minut powinniśmy przyjmować jakąś tabletkę. 
Bolą Cię oczy? Nie musisz odchodzić od monitora komputera, przy którym siedzisz cały dzień. Nie musisz przyjmować więcej płynów, iść na spacer, częściej mrugać. Wystarczy, że weźmiesz tabletkę. Problemu nie ma, nie musisz niczego zmieniać w swoim życiu. Status quo zachowane.


Tabletka nie pomoże, gdy brak rozumu!! 
Pozdrawiam, 
ms

piątek, 2 stycznia 2015

o szacunku, bo szkoda czasu

Witamy w nowej rzeczywistości! Nowej, ale jakby wciąż takiej samej.
Był Sylwester. Był dzień wolny od pracy. Były również pytania o to, gdzie, z kim i na jak długo.
Nic się nie zmieniło. 
Wciąż te same rozmowy, kolejki w sklepach, sałatki, wyprzedaże i dzień po.
Przy oglądaniu sztucznych ogni i kolorowych fajerwerków te same myśli. 
Podsumowanie i nadzieja.

Plany na 2015 rok. 
Wszyscy to znamy i wszyscy wiemy jak większość z nich się skończy.
Nie będę tutaj się rozpisywać o zakupach karnetu na siłownię, butów do biegania, podręczników do nauki języka obcego. Szkoda czasu. Wiele osób przede mną już o tym wspominało, sami pewnie macie swoje przemyślenia.

Wspomnę tylko o jednym. O szacunku. Szacunku do samego siebie. 
Szanujmy siebie i nie rzucajmy słów na wiatr. Bądźmy odpowiedzialni za to, co mówimy. 
Mówimy to sobie, nie innym! Kogo wtedy okłamujemy? Tylko siebie! Szkoda czasu!

Dajmy sobie spokój z wyznaczaniem celów, jeśli nic nie zrobimy, by je zrealizować. 
Gdy więcej czasu przeznaczamy na szukanie wymówek niż na podjęcie próby działania, to nie mamy szacunku do siebie.


Szanujmy siebie i innych.
Bądźmy odważni, nie bójmy się zmian.
Uśmiechajmy się do siebie.


Pozdrawiam, 
ms