środa, 24 czerwca 2015

głos z przyszłości

Jesteście fanami Star Treka? 
Ja tak :)

W jednym z odcinków serialu była taka scena z kapitanem Kirkiem a kimś z przeszłości. Gość z odległych czasów, będący pod wrażeniem technologii, którą był otoczony na statku, pyta kapitana o koszt jej wytworzenia. Dodaje również, że pewnie ich rządu nie będzie stać na taką inwestycję. Nie przytoczę konkretnie odpowiedzi kapitana, ale sens pozostaje ten sam:

Człowiek dojrzał, rozwinął się, zmienił swoje podejście do świata. Dobra materialne, ilość pieniędzy nie stanowi już o sukcesie. To, jacy jesteśmy, jakie mamy zasady, jakie wartości niesiemy z sobą przez świat, jest kluczowe. Rozwój, nieustanne poprawianie swojego bytu nie poprzez gromadzenie rzeczy, ale dzięki pogłębianiu relacji, zdobywanie wiedzy i nowych umiejętności. Technologia pojawia się naturalnie jako konsekwencja działań człowieka, który nie jest nastawiony na zysk, a postęp.

To właśnie cenię w Star Treku. Ta wiara, że człowiek może i chce się zmienić. Nie dąży do destrukcji, tylko chce być lepszy każdego dnia. Ta nadzieja, że nie zniszczymy świata, który nas otacza. Wszak docierają do nas informacje, że zasoby wody na Ziemi kurczą się w szybkim tempie, że kilkudziesięciu gatunkom zwierząt grozi wyginięcie w związku ze zmianami klimatu, karczowaniem lasów, urbanizacją, przeludnieniem.

Ziemia niedługo nie będzie w stanie zaspokajać naszych potrzeb. To się dzieje naprawdę. 

 Czy dojrzejemy do świata z serialu? Czy sprostamy roli świadomego mieszkańca Ziemi?

Czas pokaże.

A póki co, jeśli chcecie obejrzeć jakiś serial, to polecam Star Treka bądź inny z gatunku science fiction. Dobre produkcje tego typu pokazują, jak człowiek postrzega siebie dzisiaj, co myśli o przyszłości- pokazane są jego nadzieje, lęki. Odnajdziecie w nich różne filozofie i związki przyczynowo-skutkowe.

Science fiction nie jest zwykłą rozrywką. To wgląd w człowieka, jego potrzeby i aspiracje.

Pozdrawiam,
mss

niedziela, 21 czerwca 2015

na początku było szkło...

Dzień wolny od pracy. 
Słońce świeci. 
Same kolorowe myśli.

Idę ulicą i widzę, jak kobieta parkuje, wysiada z samochodu i podąża w tym samym kierunku, co ja.
Przechodzę obok jej auta i dostrzegam mym bystrym spojrzeniem, że ma uchyloną szybę. Dzień był może i słoneczny, ale złowrogie chmury czaiły się na horyzoncie. W taki dzień lepiej mieć okna pozamykane. 
Długo biłam się z myślami- powiedzieć, czy nie? Zwrócić uwagę, czy nie? Może zrobiła to celowo i będzie urażona? Po chwili jednak dzielnie postanowiłam, że podejdę do niej i wszystko jej powiem. Co z tym zrobi, jej sprawa. Nikt nie chciałby mieć zalanego samochodu przez chwilę nieuwagi. Ja na pewno nie! Empatia XXI wieku.

Gdy już się z nią zrównałam zobaczyłam, że rozmawia przez telefon. Szybko doszłam do wniosku, że samochód jest ważniejszy od jednej z tych rozmów, których się odbywa w ciągu dnia wiele, czyli o niczym.
Akcja potoczyła się błyskawicznie.
Grzecznie przepraszam. Nie zwraca na mnie uwagi. Przepraszam drugi raz. Uśmiecham się promiennie. Wreszcie mnie zauważyła. Pewnie domyśliła się, że nie dam za wygraną. Swoim palcem wskazała telefon i posłała mi spojrzenie złowrogie. Jej wzrok wyrażał niechęć, oburzenie i całkowity brak zaciekawienia moja osobą. Jak ja mogę przeszkadzać jej w rozmowie? Nie do pomyślenia!!

Poszłam dalej swoją drogą. 
Nie można nikogo zaczepiać na ulicy, żeby coś powiedzieć, o coś zapytać. Można tylko w przelocie przekazać ulotkę, która za kilka sekund trafi do kosza, albo, o zgrozo, na chodnik. Jeśli podchodzisz do kogoś obcego to tylko po to, żeby ukraść mu kilka chwil, których on już nie odzyska. Żeby poprosić o coś, czego on nie ma, albo nie chce dać. Żeby pozbawić go czegoś nie dając nic w zamian. Nikt nie lubi złodziei.

Tego dnia jednak nie padało. 



Pozdrawiam, 
ms